Święta Bożego Narodzenia stają się na Zachodzie świętem konsumpcji, z którego próbuje się usunąć wszelkie odniesienia do religii. Okazuje się jednak, że taki sposób przeżywania tych Świąt staje się coraz bardziej męczący. Coraz więcej osób, zamiast świętować, woli spędzić czas pod kocem lub wyjechać na krótki urlop. W jaki sposób odzyskać radość ze Świąt? Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski ma jedną radę: trzeba wrócić do ich prawdziwych korzeni – chrześcijańskich korzeni.

W rozmowie z Katolicką Agencją Prasową ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski odniósł się do coraz częściej słyszanych głosów ludzi, którzy są zmęczeni świętami Bożego Narodzenia i narzekają na przemęczenie gotowaniem, sprzątaniem i „sztucznością” przy stole. Duchowny zauważa, że jeśli usunie się z tych Świąt element religijny, to „mogą stać się one zwyczajem, który sprowadza się do zakupów, gotowania, prezentów i dekoracji. I to na dłuższą metę faktycznie może być męczące”.

"I wy gotowi bądźcie” – Łk 12, 40

 

W chwili kiedy dusza rozstaje się z ciałem, człowiek — choćby był nieprzytomny, choćby śmierć nastąpiła momentalnie, czy we śnie — ma błysk chwili, na ułamek sekundy, ma świadomość własnej śmierci.

I choćby był na tę śmierć przygotowany, choćby jej pragnął i nie lękał się jej przedtem, w tym jednym, rozstrzygającym momencie, uczuje z niczym nieporównaną grozę. Bezpośrednio po śmierci staje dusza przed Sądem Najwyższej Sprawiedliwości. Skończyło się bowiem niewyczerpane dotąd Boże Miłosierdzie. Kto przekroczy granicę życia, staje wobec Jego Sprawiedliwości — samotny, nagi i czeka słusznego wyroku.

Do chwili pogrzebu dusza nie oddala się jeszcze od ziemi. Są to ostatnie chwile przed podjęciem kary, czy nagrody, kiedy jej wolno jeszcze niewidzialnie krążyć wśród ludzi.

Pod słowami “do chwili pogrzebu” rozumie się ten okres czasu, jaki wedle obrządku, rytuału czy zwyczaju ma dzielić śmierć od pogrzebania ciała. Gdyby katolik np. dzięki jakimś tragicznym okolicznościom, nie został pochowany trzeciego dnia po śmierci, dusza jego po upływie tego czasu i tak oddali się od ziemi.

Dla duszy skazanej na CZYŚCIEC, rodzina ani bliscy nie mają najmniejszego znaczenia, o ile nie można się od nich spodziewać pomocy. A jedyną formą tej pomocy i dowodem miłości czy przyjaźni, jakiego wtedy od ludzi pragnie i na jaki czeka — jest MODLITWA.

Nieopisane cierpienia sprawia duszy niemożność powiedzenia ludziom, że ich Izy i smutek nie przynoszą jej żadnej ulgi ani korzyści, że utrudniają tylko to — i tak straszne w swej powadze — przejście i że ich ludzkie cierpienia są niczym wobec mąk, na jakie ją niejako wydają, odmawianiem jej jedynego wsparcia: modlitwy, lub dobrych uczynków.

O! Gdyby ludzie tacy wiedzieli, gdyby pomyśleli, gdyby spróbowali się wczuć w bezradną rozpacz takiej duszy! Być tuż obok swoich najdroższych, błagać ich o pomoc, dobijać się do ich sumienia i serca, wiedzieć, że to ostatnie chwile łączności ze światem urwą się bezpowrotnie, chcieć krzyknąć na odchodnym, jakiego potrzebują ratunku – a widzieć często, jak się ci najbliżsi właśnie oddają – samolubnie własnej boleści, jak zasłuchani we własny ból, pochylają się nad pustym ciałem, z którego jedyny sens się wycofał!

Dlatego też, jeśli dusza straci nadzieję wzbudzenia w najbliższych myśli o modlitwie, szuka gorączkowo nawet wśród obcych, kogoś, kto by jej tego nie odmówił. I gdy znajdzie — jakże umie być wdzięczna za pomoc! Jakże stara się natchnieniami umocnić go w tej intencji! Trwa też przy nim do ostatniej chwili, nie wracając już wcale między swoich, którzy ją zawiedli, zasmucili i ukazali w całej pełni egoizm ziemskich uczuć.

Zazwyczaj na straszną żałość i cierpienie narażona jest jeszcze dusza w czasie pogrzebu. Są to najistotniejsze chwile jej łączności ze światem. I cóż przeważnie widzi? Rodzina rozpacza nad własną rozpaczą a krewni i znajomi, mniej lub bardziej obojętnie kroczą za karawanem, o tym tylko myśląc, jakby się nieznacznie odłączyć od orszaku i zemknąć w najbliższą przecznicę… pozostali, omówiwszy wszystkie towarzyszące danej śmierci wypadki, przechodzą do tematów ogólnych i dobrze, jeśli nie obmawiają złośliwie nieboszczyka i jego rodziny! Nikt tu nie myśli o modlitwie. Nikt nie chce milczenia, czy choćby samego pójścia na cmentarz, by ofiarować świadomie za tę krążącą wśród nich, często zrozpaczoną, przerażoną duszę! Nikt sobie nie uświadamia, że ona wie, słyszy i czuje wszystko, i że cierpi, jak tylko dusza cierpieć może!

Z chwilą pochowania ciała wszelki kontakt duszy z ziemią na razie się urywa i dusza idzie na wyrokiem wyznaczone jej miejsce, od którego zacznie się jej nagroda czy pokuta.

Od pierwszej chwili rozstania się z ciałem, ma dusza druzgocące lub radosne zrozumienie ogromu i potęgi świata do którego weszła, w przeciwstawieniu do nędzy i małości wszystkiego co zostawiła za sobą.

Doznaje też nagłego olśnienia. Oto, to, co dotąd ludzkim umysłem uważała za realne, za istniejące — nie istnieje właśnie wcale. Zaś to wszystko co przeważnie nazywała nierzeczywistym, nierealnym i wymyślonym jest jedyną, nieodmienną, wiekuistą prawdą!

Ponieważ teraz nic już sądu jej nie mąci, z przeraźliwą dokładnością zdaje sobie sprawę z tego — na co zasłużyła. Panująca tu nieodmiennie najdoskonalsza Prawda, ta która na ziemi wydawała się nieraz człowiekowi tak niewygodna, tak daleka, tak trudna — jakże prostą jest obecnie, kiedy już nie ma wyjścia, kiedy nie można od niej celowo — jak to bywało za życia — odwrócić wzroku! Skazana na Czyściec dusza, zanim straci w pierwszym Kręgu Czyśćca świadomość całokształtu swego życia, długości czekającej ją kary i jakości wiecznej nagrody, przez cały czas od śmierci do pogrzebu wie, że będzie musiała odpokutować wszystkie winy i odrobić wszystkie zaniedbania.

I jakże jest szczęśliwą, że może! Wie już teraz, jak niewspółmiernie lekkim -jest najdłuższe i najbardziej przykre nawet życie w porównaniu do jednej choćby chwili spędzonej w Czyśćcu. Z jakąż radością wróciłaby na ziemię, na nędzę, na poniewierkę, na choroby, na poniżenia — i jakby je teraz umiała pożytecznie znosić! Na ziemi można się każdą chwilą zasługiwać Bogu, można sobie zaskarbiać Jego łaskę i przebaczenie – tu niczego już dla siebie zrobić niepodobna! Dusza stoi wobec Prawdy i ma najgłębsze zrozumienie, że to co ją czeka, jest sprawiedliwym następstwem win i własnych zaniedbań. Za łaskę, za dowód niepojętej dobroci Bożej uważa też to właśnie, że będzie mogła cierpieć.

Jednym, wszystko oganiającym spojrzeniem widzi już teraz swoje zaniedbania, niedociągnięcia, zlekceważenia i nie wyzyskania w sobie dobrych możliwości. Widzi też jasno zysk, który mogła była spożytkowaniem ich osiągnąć. Pomyślmy, jak dręczyłby się człowiek, który by za grosze odsprzedał los, na który potem padłaby główna wygrana! Dusza dręczy się w podobny sposób, tylko o ileż sroższą i straszniejszą krzywdę sobie wyrządziła, pozbawiając się własnowolnie tej jedynej “głównej wygranej”, o którą ludziom chodzić powinno.

Widzi także, że każde najlżejsze a podchwycone dobrą wolą drgnienie serca ku dobremu, nie zostało pominięte. Każdy dobry uczynek, najdrobniejsze choćby przezwyciężenie dla Boga skażonej natury, każdy wzlot myślą ku Niemu został jej policzony, potrącony z długu i zapisany na jej dobro.

Dusza po śmierci zachowuje wszelkie duchowe uczucia. Nie ma zmysłów ani ciała, które by mogły odczuwać ból fizyczny. Zostają jej jednak cierpienia moralne. O wrażliwości i rozpiętości tych uczuć człowiek nie może sobie stworzyć najmniejszego pojęcia.

Z chwilą śmierci, z chwilą kiedy oczy ciała zamykają się na zawsze, na zawsze otwierają się już oczy duszy, które nigdy przez całą wieczność nie przestaną widzieć, bez względu na to, czy spojrzenie takie sprawiać będzie duszy radość czy cierpienie.

Człowiek mógł przez cale życie nie zastanawiać się nad sprawami duszy i pozornie nie stanowiło to różnicy w jego sprawach doczesnych. Po śmierci — nie ma już innych spraw nad sprawy ducha! I tak jak ciało chorowało przez najdrobniejszą wadę ustroju, tak dusza po śmierci cierpi za najlżejsze od zakreślonej jej planem Bożym linii, po której iść była powinna.

Podziwia też każdą myślą, każdym drgnieniem czucia Bożą sprawiedliwość i najbardziej srogo nawet cierpiąc, nie buntuje się przeciw jej wyrokom.

Toteż, gdyby się jej nagle przed czasem otworzyła wolna droga do wszelkich radości niebiańskich, sama by ku nim nie poszła, nie czując się ni godną ni gotową.

Człowiek ubogi, niewykształcony, nie ubrany odpowiednio i nie umiejący się zachować, nie wszedłby też dobrowolnie na dworski bal! Choćby się nawet przemknął niezauważony, nie umiałby brać w nim udziału. Tak samo źle czułaby się dusza, gdyby przed oczyszczeniem i przygotowaniem miała wejść do szczęśliwości wiecznej. Nie umiałaby jej po prostu przeżywać. Po tamtej stronie bowiem nie ma tupetu! Nikt nie może i nie chce udawać innego niż jest, nie może i nie chce nadrabiać niczego krętactwem czy formą. Żadne względy nie istnieją. Jest tylko to, co jest. Każda dusza widzi jasno stopień swej doskonałości, a widzi go w świetle Prawdy, której ani zagmatwać, ani odłożyć, ani uniknąć, ani zmylić niepodobna!

Ta Prawda – jest! I nie tylko jest, ale więcej nic nie ma.

Wszystko, co wiem od moich Świętych Opiekunów o życiu przyszłym, zostało mi podane w formie jasnej i zrozumiałej, przetłumaczonej niejako na nasze ciasne, ludzkie pojęcia. Wiem jednak od Nich, że wszystko co się dzieje w świecie Ducha dzieje się jakoś inaczej, szerzej, pełniej, nieuchwytnie i dlatego — takim, jaki jest — nie może się w ludzkim umyśle pomieścić. Tak, jak nie można opisać uczucia, woni, czy koloru tak nie podobna opowiedzieć człowiekowi stanów wyzwolonej z materii duszy inaczej, jak przez pewne podobieństwa, zaczerpnięte z podpadających mu pod zmysły wyobrażeń. Zatem to, co wiem i powiem o stanach duszy i o życiu przyszłym, jest niejako przetransportowaniem wszystkiego co niepojęte, na nieporadną ciasnotę naszych wyobrażeń i słów.

źródło: „Święta Pani” Fulli Horak

 

W niedzielę 11 grudnia A.D. 2022, w wielu polskich miastach odbędą się o Pokutne Procesje Różańcowe. W tym dniu przypada wigilia liturgicznego wspomnienia Najświętszej Maryi Panny z Guadalupe – Patronki życia poczętego.

Podczas procesji w sposób szczególny będziemy modlić się w intencji wynagradzającej za grzechy przeciwko życiu oraz grzechy przeciwko VI przykazaniu. W objawieniach św. Siostry Faustyny, a także s.b. Rozalii Celakówny, zabójstwa nienarodzonych, grzechy nieczyste i nienawiść, zostały wskazane jak najcięższe przewinienia Narodu Polskiego, za które grozi nam surowa kara. 

Ratunkiem jest nawrócenie i pokuta. W Fatimie Anioł wzywał „Pokuty! Pokuty! Pokuty!”, dlatego świadomi nieskończonego Bożego Miłosierdzia oraz nieskończonej Bożej Sprawiedliwości będziemy dokonywać zadośćuczynienia za grzechy własne, a także ekspiacji za grzeszników najbardziej zagrożonych karą wiecznego potępienia. 

Grudzień daje nam możliwość wynagradzania i błagania w różnych intencjach. Już 3 grudnia pierwsza sobota miesiąca, podczas której wynagradzamy Niepokalanemu Sercu Maryi. Zachęcamy również do modlitwy i odprawienia Godziny Łaski (od 12.00 do 13.00) w dniu 8 grudnia A.D. 2022 w intencji „o jak najszybszy Triumf Niepokalanego Serca Matki Bożej. 

Zatem czas Adwentu, czas radosnego oczekiwania na Boże Narodzenie, będzie też czasem modlitwy Różańcem Świętem dla wybłagania niezbędnych łask dla małżeństw, rodzin i całego Narodu Polskiego. 

Szczególną rolę w dziele przekazywania wiary oraz nawrócenia rodzin, mają do odegrania mężowie i ojcowie.

Orędzie z Fatimy wskazuje na fakt niszczenia rodzin, dlatego zachęcamy mężczyzn do włączenia się w ochronę swojej rodziny tu na ziemi i na wieczność, a także w ochronę wspólnoty parafialnej oraz wielkiej rodziny jaką stanowią chrześcijanie w Polsce i na świecie. 

W Pokutnej Procesji Różańcowej będziemy podążali pamiętając o słowach s.b. Stanisławy Leszczyńskiej – położnej z Auschwitz: „Nie, nigdy nie wolno zabijać dzieci”. 

Sługa Boża Stanisława Leszczyńska przyjęła na świat w obozie koncentracyjnym 3000 dzieci. Wszystkie przyszły na świat żywe i zdrowe.

Pamiętam również o słowach św. Jana Pawła II: „Naród, który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości”.

Dzisiaj, jako Katolicy, stajemy w obronie również osoby i nauczania świętego Papieża Polaka. Papieża życia i rodziny, Papieża ludzi młodych i cywilizacji życia.  

Organizatorami procesji są wierni Świętego Kościoła Rzymskokatolickiego, a wśród nich osoby przewodzące wielu inicjatywom, stowarzyszeniom i organizacjom działającym w ramach Kościoła oraz w łączności z Kościołem Katolickim.

         U nas w Gomunicach w Kościele o g.1500 będzie Koronka do Miłosierdzia Bożego. A po niej procesja pokutna Różańcowa po ulicach (jak to bywało 13 dnia miesiąca). Zapraszamy serdecznie!!! www.rozanieczazyciem.pl

Modlitwy przy umierających i konających zmierzają do tego, aby sam umierający, jeżeli jest jeszcze przytomny, przyjął wrodzony człowiekowi lęk przed śmiercią (za przykładem Pana Jezusa cierpiącego i umierającego na krzyżu) i aby go przezwyciężył nadzieją życia wiecznego i zmartwychwstania, dzięki mocy płynącej od Pana Jezusa, który umierając pokonał naszą śmierć.

Nawet jeżeli umierający nie jest już przytomny, obecni będą czerpać pociechę z tych modlitw (Koronka do Bożego Miłosierdzia, Różaniec św.), które przypominają paschalne znaczenie śmierci chrześcijańskiej. Dobrze jest ukazać to paschalne znaczenie także widzialnym znakiem. Dlatego na czole chorego często należy czynić znak krzyża, którym został naznaczony pierwszy raz na chrzcie świętym. Zachęcamy jeśli to możliwe sprowadzić kapłana z sakramentalną posługą.